ROZMOWA / z dr n. med. Ewą Willak-Janc, konsultantem ds. pediatrii województwa
dolnośląskiego

Na co najczęściej chorują dzieci?
– Choroby spotykane u dzieci wiążą się przede wszystkim z ich wiekiem. Wady wrodzone i ciężkie
zaburzenia genetyczne są domeną noworodków. Potem te niemowlęta, które z powodzeniem
przeszły ciężki okres, potrzebują rehabilitacji, wczesnego wspomagania rozwoju. Przyjmuje się, że
wcześniaki potrzebują mniej więcej dwóch lat, aby dogonić rówieśników. Potem dzieci idą do
żłobków. Nawiasem mówiąc, jestem przeciwnikiem takiego rozwiązania. Są to małe dzieci i mimo
szczepień mają jeszcze niewyedukowany układ odpornościowy, i zaczynają chorować. Dotyczy to też
nieco starszych maluchów, które idą do przedszkola. Te, które były wcześniej w żłobku, będą
chorowały mniej niż te, które dopiero zaczynają kontakty z rówieśnikami. W omawianej grupie
wiekowej domeną są przede wszystkim choroby górnych dróg oddechowych, czyli nos, gardło, krtań,
ucho. Nie są one bardzo groźne, ale są uporczywe. Czasem trudno rozpoznać, czy dziecko jeszcze
jest chore, czy ma nową infekcję. Katary i kaszle przedłużają się w nieskończoność. Najczęściej jest
to tzw. katar przedszkolny czy też żłobkowy, czyli infekcyjny. Im młodsze dziecko, tym rzadziej jest on
alergiczny.

Jakie następstwa może mieć taki z pozoru niewinny katar?
– Stale upośledzona drożność nosa – tzw. zatkany nos, powoduje, że dziecko oddycha ustami,
wciąga zimne i nieoczyszczone powietrze (nos działa jak ciepły filtr), co sprzyja dalszym chorobom.
Przedłużający się stan zapalny wywołuje reakcję obronną ze strony układu limfatycznego –
powiększenie węzłów chłonnych (tak ma być, choć rodzice się tego bardzo boją) lub przerost
migdałka gardłowego, zwanego popularnie trzecim. Nieprawidłowy tor oddychania skutkuje wadami
zgryzu, robi się wysoko wysklepione podniebienie, tzw. gotyckie, nie ma prawidłowego wzrostu
szczęki, zęby się stłaczają i konieczna jest interwencja ortodonty. Kolejnym powikłaniem kataru są
choroby uszu, a szczególnie wysiękowe zapalenie ucha, którego przyczyną jest zatkanie trąbki
słuchowej, tzw. trąbki Eustachiusza. Bardziej dramatycznie wyglądają u części dzieci dość
powszechne podgłośniowe zapalenia krtani, będące częścią zespołu krupu. U części dzieci dają
ostro występującą duszność. Zaczyna się ona nagle, najczęściej w nocy.

Rodziców niepokoją częste infekcje ich pociech. Kiedy należy im się wnikliwiej przyjrzeć?
– Jeśli dziecko choruje tylko na infekcje górnych dróg oddechowych, nawet 10 razy w ciągu roku, nie
podejrzewamy jeszcze niczego złego. To norma. Problem zaczyna się wówczas, kiedy zostaje
przełamana bariera krtani i infekcje zaczynają schodzić w dół – na oskrzela czy płuca. Takie dzieci
wymagają wnikliwego przyjrzenia się ich układowi odpornościowemu. Czasem są to niedobory
immunologiczne, innym razem prosta niedokrwistość wynikająca z częstych zachorowań. Przyczyną
może być także niedobór witaminy D3, a czasem nierozpoznana w porę astma oskrzelowa.

Choroby układu pokarmowego również występują u dzieci?
– Ta grupa chorób często uprzykrza dzieciństwo. Dzieci skarżą się na bóle brzucha, które w
większości nie są spowodowane żadną przyczyną organiczną. Chcąc to stwierdzić, potrzebna jest
diagnostyka, nie zawsze bezbolesna. Dzieci częściej niż dorośli mają biegunki, co wynika częściowo
z niższej kwasowości zawartości żołądka. Skutkiem brudnych rąk jest nie tylko biegunka, ale także
pasożyty, głównie owsiki. Ręce należy zawsze myć – nie tylko teraz, w czasie epidemii.

Czy szkolne gabinety lekarskie i pielęgniarskie odgrywają jakąś rolę w zapobieganiu i leczeniu
omawianych chorób?
– Uczniowie mają znacznie spowolnioną częstotliwość infekcji, bo około 7. roku życia odporność jest
już w pełni wykształcona. Potrzebują raczej nadzoru profilaktycznego, czyli pomiarów wzrostu i wagi,
aby wyłapać dzieciaki zbyt grube i zbyt małe. Potrzeba też sprawdzenia słuchu oraz ostrości wzroku,
a także pomiarów ciśnienia tętniczego. U dzieci też się zdarza nadciśnienie. Ważne jest również
sprawdzanie prawidłowości sylwetki, kręgosłupa, płaskostopia, przegląd jamy ustnej. Niestety, nasze
dzieci przodują w Europie, jeśli chodzi o próchnicę; pokutuje pogląd nieleczenia mleczaków.
Pielęgniarka w szkole interweniuje w nagłych przypadkach, w razie bólów głowy, zęba, ostrej reakcji
alergicznej, np. po ukąszeniu przez owada błonkoskrzydłego, ale też przy skręceniu nogi, wybiciu
palca czy innym urazie.

Co z aktywnością fizyczną w wieku dziecięcym?

– Jest ona jednym z kluczowych elementów prawidłowego rozwoju. Tylko ruch zapewnia prawidłową
sylwetkę, zdrowe kości i silne mięśnie, sprawne stawy. I nie chodzi tu o godzinne zajęcia sportowe
dwa razy w tygodniu, na które dziecko zostaje zawiezione, a potem odwiezione do domu. Mam na
myśli nieskrępowany dowolny ruch na świeżym powietrzu. Wśród dzieci należy krzewić chęć do
ruchu, ale tu nie wystarczy szkoła. Dzieci trafiają do niej często już z nawykami domowymi, które
muszą być wdrażane na etapie edukacji przedszkolnej.

Na dietę dzieci rodzice także mają decydujący wpływ.
– Ogólnie jest przyjęta w dietetyce dziecięcej zasada: rodzice decydują, co dziecko zje, a dziecko: ile
chce zjeść. Więc dziecko wybiera z tego, co zaproponują rodzice. W ten sposób kształtują się nawyki
żywieniowe. Niestety, rodzice często nie mają pojęcia o zasadach prawidłowego odżywiania. Można
znaleźć publikacje, które wykazały, że 15 proc. dzieci w wieku od 12 do 23 miesięcy jadło regularnie
frytki!

W jadłospisie dziecka powinny znajdować się określone produkty?
– U podstaw są ruch i aktywność fizyczna, a dopiero potem pojawiają się produkty żywnościowe.
Dieta dzieci i młodzieży rosnącej, czyli do okresu dojrzewania, musi być pełna, tzn. nie można
prowadzić żadnych restrykcyjnych diet na własną rękę, gdyż może to doprowadzić do niedoborów
żywieniowych. Dziecko do trzeciego roku życia rozwija się bardzo intensywnie, mózg np. osiąga w
tym czasie 75 proc. swojej sprawności. W tym czasie – w tzw. 1000 pierwszych dniach, dieta jest
szczególnie ważna. Nie może w niej zabraknąć kwasów DHA i omega ważnych dla prawidłowego
rozwoju komórek nerwowych.

Ważne, aby w dwu- i trzylatkach wyrabiać nawyki dobrej diety. Należy nauczyć maluchy jedzenia
wszystkiego, co zdrowe, nieprzetworzone, niesłodzone syropem glukozowo-fruktozowym i
niedoprawiane wzmacniaczami smaku. Warto, aby poznawały one naturalny smak potraw. U małych
dzieci mamy szansę wprowadzić surowe i gotowane warzywa, kasze, mąki inne niż pszenna.
Możemy serwować im surowe, gotowane, suszone owoce, a także liofilizowane, czyli suszone po
zamrożeniu. Ważne, aby nauczyć maluchy chrupania orzechów, a nie drażetek w słodkiej polewie.
W dziecięcej diecie oczywiście niewskazany jest cukier. Jednak samo ograniczenie go nic nie zmieni,
jeśli dzieci będą nadal przywożone do szkoły i z niej odwożone, i będą miały za mało ruchu.
Dziękuję za rozmowę.

Źródło: https://sklep.naszdziennik.pl https://www.szlachetnezdrowie.pl

Marek Zygmunt „Nasz Dziennik” Czwartek, 16 kwietnia 2020, Nr 88 (6746) – Szlachetne zdrowie

aleastudio